Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Szlichtyngowej prezentuje wybór utworów poetyckich, których autorami są czytelnicy naszej biblioteki.
To tylko cząstka ich twórczości jako zwiastun obszernej antologii, która powstaje przy współudziale młodych i starszych miłośników i twórców poezji.
Eugenia K.
Oczekiwanie
Okno i drzwi
czy ktoś zapuka,
stary fotel,
stara lampa,
stare okulary,
Stara baba,
smutne oczy.
Pójdzie do kościoła
i różaniec przeplatać
będzie.
Jak wróci, może dziś
okno i drzwi
ktoś zapuka i pomyśli,
że w starym fotelu
przy starej lampie
skulona w pół
z różańcem w ręku siedzi
stara baba,
stare okulary,
stary płacz.
Uliczki
Kiedy bierze mnie
tęsknota
Myślą: Pułaskiego,
Sienkiewicza,
Lubuska, Daszyńskiego,
Uliczki z garbatym
chodnikiem,
niekiedy dziecko z potłuczonym
kolanem biegnie pożalić się
do matki.
Szalona
Szalona
jak potok deszczu
Szalona w każdy dzień
Szalona w miłości
choć szaleć nie lubi.
Dzieciństwo
Samotne
niepotrzebne
Od czasu do czasu
Dostaną misia na Mikołaja,
niby wszystko normalne
tak jak u ludzi.
*****
Zgarbiona
Wystraszona
Szuka ukojenia w samotności,
Ona nie przyjmuje gości,
Nie była u fryzjera,
Nie ma manier damy
Usta poukładane w paciorki.
*****
Ech, czarcie mój,
tak bym chciała poszaleć,
polecieć, pofruwać.
Ech czarcie mój nie przysyłaj
mi anioła bo i tak jestem goła.
Tęsknota
W bólu i udręce puka moje
serce.
Nic na to poradzić nie mogę.
Z godziny na godzinę
wszystko inne się staje.
To nieważne co będzie dalej,
pragnę odrobinę spokoju
otulić się promieniami słońca
i patrzeć na jedną z gwiazd.
Umówić się na randkę
i poznać tajemnicę kosmosu.
*****
Nic się nie zdarzyło
tak jakby tu nas nie było.
Wszystko na swoim miejscu.
Skąd ta cisza między nami.
Jestem nieobecna w Twoich
ramionach.
żal
Płakałam
dziś w nocy
Choć nikt o tym
nie wie.
Łzy były suche,
krople spadały jak
kamień.
Cisza!.
A jednak płakałam dziś w nocy
Choć nikt o tym nie wie.
*****
Tak długo
czekałam na tą
chwilę
przygotowana
jak do najświętszego
sakramentu.
Trochę późno odkryłam świat.
Wiosna była dla mnie inna.
Skowronek śpiewa?
pieśń miłosną.
To jest ta chwila,
która nigdy nie
przemija.
****
Krzyk mój
wiatr
rozproszył.
Na nic to wołanie
To już ostatnie
nasze
pożegnanie.
Zofia K.
Mowa
Mówimy
nie tylko po to żeby mówić.
Nie mówimy żeby kłamał.
Milczymy by nie ranił.
Mową mądrą i szczerą
można świat ocalić,
a głupią i zjadliwą
zniszczyć i podpalić.
Karteczka
Kiedy zawiodą mnie już wszyscy
Serce me dręczy marny los
nie płaczę, bo to żaden sens
i nie żalę się na głos.
Samotny czas życiową pustkę
Zabijam często sam na sam
z kartką papieru białą, czystą ,
którą przy sobie zawsze mam.
Ona nie zawiedzie, nie odrzuci
wysłucha mego serca ran
choć nie odpowie, bo nie umie
ja zaufanie do niej mam.
Z oddali
Matko moja,
Ty
którą zdrowiem
i sercem mnie karmiła.
Każdy mój oddech
czułaś
jak własne serce bicie.
Dziś dobrą Twoją twarz
choć z dala
unoszę w mej pamięci.
Jak świętość
jak relikwie
w sercu mojego pieczęci.
Za dobre z Tobą chwile
całuję w wyobraźni
Twe wspaniałe ręce.
Skrzydła
Gdyby mieć skrzydła tak jak ptak
przemierzyć raz podniebny szlak
zachłysnąć się wolnością swą
i zlotu ptaka widzieć ląd.
W wesołych barwach widzieć świat
dostrzegać tylko ziemski ład
bo cudne jest to wszystko w krąg
poza zasięgiem ludzkich rąk.
Spokój i cisza ponad złem
co niszczy ziemię z każdym dniem
gdzie przemoc, rozpacz, mord i krew
i ogniem zieje ludzki gniew.
Oj gdyby takie skrzydła mieć
niczego już nie będę chcieć
gdy ponad ziemią wzbiję się
opuszczą mnie nastroje złe.
Wiem i nie wiem.
Ile jeszcze obejrzę
wschodów i zachodów słońca
Co będzie?
Radość?
Wzloty?
Upadki?
Rozpacze?
Ale wiem,
że trwać trzeba
wśród ludzi
do końca,
bo żyć tylko dla siebie
to jak nie żyć znaczy.
Żal
Gdy się spojrzy wokół i pomyśli
Czasem żal gorzki serce ściśnie.
żal dzieci niechcianych
zwierząt katowanych
sierot i bezdomnych
domów popalonych
starców porzuconych
rodzin opuszczonych
cierpiących w chorobie
poniżonych kobiet
ludzi niekochanych
planów nieudanych
zniszczonej przyrody
zakażonej wody
tonących w nałogu
złorzeczących Bogu.
Beznadzieja
Jak cię tu znosić
gdy ty nie umiesz o nic prosić,
za nic dziękować i przepraszać
i nie wiesz co to jest wybaczać.
Jak mam być z Tobą
gdy żywcem wpędzasz mnie do grobu,
poniżasz co dzień słowem, gestem,
bym przepraszała cię, że jestem
Jak tu być razem
gdy jesteś dla mnie ciężkim głazem,
twardym granitem bez litości,
zadręczasz mnie do szpiku kości.
Boże Narodzenie
?wi?ta rado?ci, nadziei i mi?o?ci
serdecznych ?ycze? i witania go?ci
s? nie dla wszystkich Boski Zbawicielu
wielu jest biednych i bezdomnych wielu
chorych , cierpi?cych straszliwe m?czarnie
tak?e samotnych przez wieczne rozstanie.
Wielu te? cierpi ogromne katusze
maj?c przez bli?nich zniewolone dusze.
Barbara T.
*****
Dasz rad?
Je?li nie Ty, to kto?
Tyle ufno?ci-czy to zbyt wielki
baga? na takie
male?stwo?
Wielka jeste?, a im dalsza
tym perspektywa idiotycznie
powi?ksza
male?stwo z wielkim plecakiem
mapa Anglii
dumna, ?e gdzie? tam ma ciebie
w sierpniu b?dzie
kawa?kiem papieru
pozbawionym truskawek.
*****
Siódme niebo ma twoje imi?,
Na b??kicie siódmego nieba
b??kitne kszta?ty liter,
g?oski w twoim imieniu
brzmi?
teraz
pusto
Brak, nieobecno??, niepe?no??,
nie znajduj? nazwy dla Ciebie - wype?niasz ka?d?
moj? my?l.
Im mniej realistycznej, prawdziwej
mojej
tym szczelniej w moim sercu, g?owie,
my?lach, krwi
Przenikasz ka?de s?owo wypowiadane o niczym
Co nie jest tob?, jest niczym.
Jeste? tre?ci?, form?, wszystkim co mam
I co chc? mie?.
A to nie jest erotyk
bo, córeczko moja, mi?o?? matki
(chyba ka?dej)
to jedyna prawdziwa
nie podlegaj?ca czasowi i przestrzeni
forma wiecznego bytu.
*****
To mia?a by? przygoda
Nie jest...
Za?o?enie, ?e przygoda,
okaza?o si? mocno naci?gni?te.
To nie jestem ja.
Wymiana kawa?ka bezu?ytecznego wapna
udaj?cego zastawk? aortaln?
na protez? Sorin 25A
tak naprawd?
by?a grzebaniem w moim sercu. Moim
A po obudzeniu to nie by?am ja.
Pó?tora litra cudzej krwi, rzyganie rur?,
której nikt nie chcia? wyj??.
Ta nowa si?aczka umie p?aka?.
Nie z bólu. Ból to co? dobrze znanego,
zaakceptowanego, z tym si? ?yje.
Nowa ja p?acze, ryczy, szlocha z bezsilno?ci, beczy
Nie wiadomo dlaczego
Nienawidz? jej
Mówi?; reakcja pooperacyjna, kryzys
pi?tej doby
Jutro b?d? si? cieszy?. Jutro
Dzi? wolno mi p?aka? i kopa? ?cian?.
Kazimierz C. -Salvadore-
Tobie
Pos?uchaj Anno
jak pachn? nasze sny
patrz? jak idziesz
obok moich wierszy
w które wnikasz
o wieczornej porze
gdy zatrzyma si? zegar
naszych spojrze?
wrzesie? jest ?wie?y
??ki zielone
mierzy?em piaskiem nadziei
zostawi?em przyjació?
serce swe skry?em
by pami?ta? o Tobie Anno
noc si? ko?czy powoli
a na miedzach
kusi?a zapachem nadzieja
kto? opowiada? histori? ludzi
mojego miasteczka
Szlichtyngowskie wspomnienia
sprzed wielu lat.
NIECH
Niech b?dzie
dzi? w nocy
uk?ada mnie do snu
nieznajoma dziewczyna
niech b?dzie sad ogromny
lipowego kwiatu
patrzy?a? na mnie jak nikt
by znikn?? na chwil?
wiatr przegoni jaskó?k?
kto? wydepta? ulic?,
po której chodzi?em
li?cie spadaj? spragnione
niech b?dzie
idziemy przytuleni
w wytart? w Ziemi ran?
Szlichtyngowskie wspomnienia
Gdy będziesz szedł
uliczkami mego miasteczka
ludzie tu żyją
kamiennych zaułkach
gdzie barokowy rynek
wokoło zielony
zegar na ratuszu
wydzwania nam czas
wielu ludzi odeszło
tylko wiatr noc?
niesie b?aganie
od wieków miasteczko
si? zmienia
w otwartych oknach
plotkuj? firanki
z g?owami ?nie?nobia?ych staruszek
dzieci id? do szko?y
rozbijaj? lustra ka?u?
w drzemi?cych uliczkach
sennego miasteczka
ludzie boj? si? nocy,
sen przychodzi powoli
zabytkowe domy
historia ko?em si? toczy
i tylko pozosta?
wspomnie? czar.
Magdalena M.
Pod Kopalni?
Halemba
Znicze si? pal?
ogniem ?a?obnym.
Ich ?wiat?o
to symbol
Pami?ci
Jedno?ci
?alu
Ludzie przychodz?
by odda?
ho?d waszej pami?ci.
Aposto? Wiary
By?e? prawdziwie Chrystusowym Aposto?em
W prosty, zrozumia?y sposób
Objawi?e? nam Bo?e Mi?osierdzie
Pokaza?e? jak wierzy? odwa?niej,
nie wstydzi? si? swej wiary.
Otworzy?e? nam oczy
na wielk? mi?o?? Maryi.
Nauczy?e? mi?o?ci do drugiego cz?owieka
Ty Ojcze ?wi?ty swoj? podstaw?
dawa?e? nam nieustann? lekcj?
pokory, szacunku i wiary.
U?wiadomi?e? nam, ?e Bóg jest
dobry, mi?osierny i ?askawy i ?e
przebacza? nie musi by? trudno.
*****
Ty da?e? mi
wiele szcz??cia, którego
nie da? mi nikt
przywróci?e? u?miech na mej twarz
sprawi?e?, ?e mam s?odkie sny
Ty da?e? mi nadziej?,
której brakowa?o mi
nadzieje, ?e jutro
lepiej b?dzie ni? dzi?.
Ty nauczy?e? mnie kocha?
pokaza?e?, ?e mi?o??
szczera mo?e by?
nie musi bole?
i nie musz? p?yn?? ?zy.
O LOSIE
O losie przewrotny
Najpierw dajesz
potem zabierasz
Dlaczego taki jeste??
O losie przewrotny
Nie mo?esz da? i zostawi?!
Nie Ty musisz
zabra? to co da?e?.
O losie przewrotny zmie? si?
Nie b?d? takim
Nie zabieraj tego co da?e?
O losie przewrotny.
*****
Zabra?e? mi moje ?ycie
Zabra?e? mój sen
Zabra?e? wszystko mi drogie
pozostawi?e? smutek i ?al
T?sknota mnie otula
Ciebie mi brak
chc? z Tob? by?
Lecz to niemo?liwe
jest dzi?.
Moja pierwsza mi?o??
Moja pierwsza mi?o??
Jest jak jedna z gwiazdek na
ciemnym pi?knym niebie.
Bez, której ?wiat
by?by smutny i ponury
Moja pierwsza mi?o??
Jest jak pi?kny zim? las,
na który pad? pierwszy
promyk s?o?ca
Moj? pierwsz? prawdziw?
mi?o?ci? jeste? Ty.
*****
Bo?e To Ty
da?e? mi oczy ?eby czyta?y
Twoje ?wi?te s?owa?
Bo?e da?e? mi serce
?eby kocha?o swoich bliskich
Da?e? mi równie? usta
?eby g?osi?y o Twojej chwale
i o tym, ?e kochasz nas.
Da?e? mi nogi, ?eby w?drowa?y
Od domu do domu.
Aby prowadzi? ludzi
do Twoich ?wi?ty?,
za to Bo?e mój
sk?adamy Ci dzi?ki.
*****
Rano przera?liwie co? wyje?
Wyrywa ze snu
Wstaj?, s?ucham co si? dzieje?
S?ysz? ha?as, krzyki!
Nie; nie wierz?, oczy przecieram.
Wielkie p?omienie bij?ce w niebo
Po?eraj? ?apczywie ko?ció?.
Ogie? by? wielki,
?ar?oczny poch?ania? wszystko.
Ludzie uwijali si?.
Stra?acy gasili, ale
to nic nie da?o.
Ogie? wygra?, zabra? wszystko.
Krzy? si? osta?.
Osmolony nadpalony, zraniony
Stoi osamotniony po?ród
dymi?cego pogorzeliska.
Katarzyna M.
Szlichtyngowska wiosna radosna.
Jakże piękne są Twoje okolice.
Gdy wiosną zielenić zaczynają się drzewa
i życie budzi się, jakby ze snu budziło się dziecko.
Gdy wiatr pachnie wiosną
i muska twarz, jakby jedwabna wstęga.
Gdy z drzew , jak biały śnieg lecą płatki kwiatu
ścielą biały dywan na zielonej trawie.
Gdy na łące, wśród zieleni traw,
jak małe słoneczka mniszki lekarskie
swym widokiem radują oczy.
Gdy w alejach drzew pachnie bzem, kasztanem, lipą.
I żyć się chce jak nigdy.
Gdy słońce zagląda do okien
wcześniejszej niż zawsze,
odchodząc, zostawia nam znak,
że jutro powróci tak samo.
To co najpiękniejsze jest tu
Na wakacje chcę jechać w góry,
bo chciałabym dotknąć jakieś chmury,
Bo tutaj w Szlichtyngowie tak nudno jest
i nisko.
Lecz gdybym się przyjrzała niebu,
to co bym zobaczyła?
Góry, które są bardzo wysoko i blisko,
to chmury, kłębiaste chmury
robią z tej okolicy wysokie góry.
Widzę wysoką górę.
Jest wysoka do nieba,
A na niej szczycie leży śnieg bielusieńki.
I po co mi wyjazd w góry?
Z wyobraźnią zostaję tutaj i patrzę w chmury.
Zatruty grad
Miłość to przekleństwo.
Jakże ona potrafi być okrutna.
Daje ból i cierpienie.
Rozrywa serce na odłamki drzazg.
A jedna drzazga to tysiąc łez.
Lecą łzy ? słone.
Od cierpienia ciężkie jak grad.
I cała ziemia zroszona jest gradem.
Irena J.
*******
Starcze
O twarzy rozbudzonej mumii
Stoisz na kraw?dzi
S?yszysz krzyk dzikich g?si?
Umrzesz teraz trzeci
Raz!
*******
Motyl
Przyczepiony do drzewa wci?? p?acze
Nad Tw? przypalon? sukienk?
A Ty ta?czysz ka?dego ranka
I nie wiesz, ?e nad lasem
Paj?k utka? ju? ni?
Podaj r?k?, u?o?? Ci? do snu
Na mi?kkim warkoczu.
*****
W przydro?nej kaplicy
Spotka?am kar?a
Wznosz?c blade r?ce modli? si?
Do Twej kuli
Jakby chcia? wyp?oszy? sarny
Lecz
Blask SREBRA wypali? mu oczy
Upadaj?c na ziemi? jeszcze zap?aka?
Ty poda?e? mu rami?.
***
Wró??c z jednej karty
Otwierasz kielichy kwiatom
Noc zió? niesie dobr? nowin?
Zanie?my j? SOWIE
Starej, pi?knej piastunce snów.
El?bieta P. -Saturn-
Przed pe?ni?
Wiesz cho? raz-
to nie moja wina
?e czysty ksi??yc
obudzi? si? sam
w kszta?cie litery D
Nie ja w?adam
Sumieniem granatu
W?ród jasnych gwiazd
niespe?nionych
Wszystkim jestem
dla siebie
Tylko tu - ja
Tylko ja - tutaj
- W i t r a ? -
Oczy ?lepe b??dz?
po pustych ?cianach
pokoju
Tak bardzo si? boj?
deszczu
Wypatruj? chwil,
których ran
czas nie zaleczy?
Tak ? to boli...
... Jak burza, z któr?
nadszed? ?ar-
Czarne drzewa
Gdzie rozum walczy
z po??daniem
Oczy Boga zap?akane
jak moje
Stoj? z g?ow? u kolan
Jak niewidzialny fragment
obrazu
Po ziemi p?ynie dziwnie krew
I nie mam ju? nic
Tak pusto
jak kiedy?
A by?am....
..... A mog?am nie by?
Krzywd? w Tobie i w nim
I ona i ja - nie ja
Ani kawa?ka kolorowego
Szkie?ka.
Andrzej W. (Suchy)
Poszed?em w tango na ca?ego
a co
Przepi?em wyp?at?
dwa dni trwa? kac
przepi?em meble
by?o troch? gorzej
przepi?em mieszkanie
jako? to b?dzie
przepi?em dziewczyn?
teraz na ?adn? ju? nie patrz?
Przepi?em Dusz?
boj? si? ju? lustra
Czy mo?na jeszcze co? przepi?.
******
Nico?ci- gdzie jeste?
Szukaj?c Ciebie zgubi?em
Sens ?ycia
Ale odnalaz?em siebie
Teraz ju? wiem
?e jest kto?
dla kogo warto ?y?
*******
Zasmarkane lata
strawione alkoholem
przypalone tytoniem
nic z m?odo?ci
nie pozostało
a tym bardziej z
ideałów
dlaczego tak łatwo
nam mówi?
nie będziemy tacy jak
starzy
a później
tłumaczymy si?
przed sobą
nie wyszło
oszukali mnie
Czy nie lepiej
powiedzie? jestem
zwyk?? Kupką gnoju.
******
Spalona trawa
bezkresny piach
nagie skały
otaczaj? nas
i nic więcej
Twe oczy nie zobacz?
pośród kamiennych drzew.
Kwit na węgiel
Kwit na węgiel
Dali
Poszedłem, stanąłem w kolejce
Stoję
Węgiel rozkupili
stoję dalej
Myślę poczekam
Może będzie
Przecież kwit na węgiel
Mam
Dostanę to pewne
Dostałem
( w mordę)
Dostałem
Ale koks
Dali na raty
kilogram na tydzień
A przecież
kwit na węgiel
miałem
No i co z tego.
Oni się lepiej znają.